wtorek, 6 listopada 2012

[Kosmologia Arkadii]

Na początku była wieczność. Niczym niezachwiana, trwająca w niezmierzonej przestrzeni. Naukowcy nie są pewni, jak do tego doszło, ale w pewnym momencie coś w nią ugodziło i czas zaczął się wylewać.
Wraz z momentem, kiedy wieczność została zdegradowana, obudziła się pierwsza świadomość – Logos. Nie posiadał on ciała, jednak wiedział, że istnieje, bo jak może nie istnieć, skoro myśli?
Rozejrzał się dokoła, szukając czegokolwiek, jednak niczego nie znalazł. Czuł się źle w otaczającej go nicości, więc postanowił ją zmienić. Wiele czasu upłynęło, zanim nauczył się tworzyć z rozrzuconych w przestrzeni cząsteczek. Z początku były to nic niewarte, marne planety i gwiazdy. Szybko odkrył, że może działać na mniejszą skalę, więc przeniósł się na najmłodszy z tworów.
Był dumny, ale też zmęczony. Spróbował stworzyć wodę i lądy, jednak ogrom jego mocy rozsadził planetę. Zasmucony spróbował z kolejną i jeszcze jedną, jednak szybko się okazało, że to nie takie proste.
Długo rozmyślał, jednak zawsze dochodził do tego samego wniosku. Jeśli on nie może czegoś stworzyć, niech ktoś dokona tego za niego.
Przeniósł się w stronę planety z jednym księżycem, z którego postanowił zrobić swoją siedzibę. Na Arkadii, jak nazwał planetę, nie było niczego, poza roztopioną ziemią.
Pierwszego, którego powołał do życia, nazwał Numus, jako że był odbiciem świadomości, ale mógł posiadać materialną formę. Logos nakazał synowi, ażeby ten stworzył trzy kontynenty.
Później powołał do życia drugiego, któremu nadał imię Physis, a zadaniem jego było stworzenie możliwości istnienia innych, bardziej materialnych, słabszych istot. Syn spełnił życzenie ojca i osiedlił się na mniejszym kontynencie, otoczonym teraz wodą.
Jednak to nie było jeszcze to, o czym marzył Logos, powołał więc trzeciego syna, ażeby ten użyźnił gleby i tchnął w nie życie. Nazwał go Aspiro. Najmłodszy z braci zajął ostatni, najmniejszy kontynent.
Teraz świadomość poleciła synom dalsze tworzenie.
Najstarszy tchnął w świat magię, dzięki której zaczął wiać wiatr, a rzeki płynąć. Był to cudowny dar i znacznie różnił się od magii, którą wykorzystują magowie, bowiem była czysta, niezależna od żywiołów.
Drugi syn stworzył florę i wkrótce na kontynentach pojawiły się gęste lasy. Wytyczył też pierwsze pola, na których zasiał zborze, kukurydzę, buraki i wszystko to, co po dziś dzień uprawia się na roli.
Dopiero trzeci syn powołał pierwsze istoty. Lasy zamieszkały teraz przedstawiciele ptaków, ssaków, gadów i wszelkie robactwo.
Jednak bracia nie przewidzieli czegoś. Magia, która hulała po całej Arkadii, wspomagała słabe twory, ale jednocześnie je zmieniała. To właśnie w ten sposób powstały magiczne istoty. Sylfy, driady, gobliny, salamandry i cała masa innych, potężnych i słabych stworzeń.

Kiedy magiczna burza się skończyła, Numus zebrał resztki magii i rozdzielił je po równo między ich troje. Był to potężny dar, który umożliwił im stworzenie nowych, jeszcze wspanialszych istot.
Physis wyrzeźbił kształt na swoje podobieństwo w drewnie. Była to piękna istota o szczupłej sylwetce, z ostro zakończonymi uszami. Podarował jej część magii, powołując do życia. Istota była zwinna i doskonale radziła sobie w świecie. Wkrótce dołączyły do niej inne, jej podobne istoty. Tak powstały elfy. Dzieci przyrody.
Widząc, czego dokonał brat, Aspiro obciosał głaz i tchnął w niego życie. Istota była niska, grubokoścista, jednak posiadała siłę i wewnętrzny ogień. Pomogła ojcu wyciosywać braci i niedługo podziemia zamieszkały krasnoludy.
Numus długo się zastanawiał, jakiego materiału powinien żyć. Zdecydował się na glinę. Ulepił z niej istotę na swoje podobieństwo i obdarował magią. Istota nie była ani mądra, ani silna, jednak, dzięki własnym staraniom, mogła osiągnąć te i wiele innych atrybutów. Tak narodził się pierwszy człowiek. Wkrótce ludzie byli na całym kontynencie najstarszego brata. Uprawiali ziemię, budowali domy. Panował spokój.
Bracia byli zadowoleni ze swojego dzieła i nie chcieli, żeby cokolwiek zniszczyło ich ciężką pracę. Wspólnie powołali do życia dwadzieścia dwie istoty, którym powierzyli pieczę nad Arkadią.
Pierwszy był Głupiec. Nazwano to tak, bowiem mimo boskiej mocy, wpadał w coraz to nowe kłopoty, z których niejednokrotnie bracia musieli go wyciągać. Jednak Głupiec nigdy się nie poddawał, trwał, dążył do pomagania słabym istotom, jakimi były dzieci trzech braci.
Kolejnym był Mag, któremu powierzono pieczę nad źródłami magii i opiekę nad młodymi adeptami sztuki, która coraz bardziej się rozwijała.
Cesarzowa wzięła pod opiekę wszelką roślinność, a jej małżonek, Cesarz, nad zwierzętami.
Arcykapłanka wraz z Arcykapłanem zajęli się duchowym aspektem życia, pomagając pozbawionym cielesności świadomościom, zwanymi też duszami, odnaleźć spokój.
Kochankowie czuwali, żeby miłości towarzyszyła namiętność.
Rydwan objął pieczę nad upływem czasu. Zaprowadził dzień i noc, podczas której wszyscy mogą odpocząć.
Sprawiedliwość pomaga podejmować właściwe decyzje. Podszeptuje istotom, co jest dobre, a co złe. Pomaga jej w tym Umiarkowanie.
Moc pilnuje, żeby na ziemi nigdy nie zabrakło życia.
Pustelnik krąży pośród wszelkiego stworzenia w przebraniu. Służy radą każdemu, kogo napotka na swej drodze, jednak nigdy nie zatrzymuje się na długo. Zdawałoby się, że zazdrości starszym tworom braci, jednak tak nie jest. Usiłuje po prostu dotrzeć do jak największej ich ilości, pomóc wszystkim.
Koło Fortuny ukazuje, że życie może się potoczyć różnie. Pojawia się pod postacią czterech ludzi, z których jeden ma niesamowite szczęście, drugi niesamowitego pecha, a od dwóch pozostałych właśnie obrócił się los. Dzień w dzień ich los się zmienia.
Wisielec ostrzega przed niebezpieczeństwami. Powiadają, że kto go zobaczy, będzie musiał poświęcić coś dla większego dobra.
Śmierć wcale nie oznacza końca istnienia. Mówi nam, że czas na zmiany, jednak wszyscy się jej boją, bo czasami zabiera świadomość, jeśli stwierdzi, że nadszedł czas danej istoty.
Diabeł jest nikczemny i podstępny. Nikt nie wie, dlaczego bracia go stworzyli, bowiem ciągle namawia do złego. Są teorie, jakoby był odzwierciedleniem mrocznego aspektu bogów.
Wieża – twarda i niezłomna. Upiera się zawsze przy swoim stanowisku. Obserwuje wszystko i wszystkich, dzięki czemu zawsze jest doskonale poinformowana. Opiekuje się niezłomnymi, odważnymi osobami.
Gwiazda jest opiekunką nieboskłonu. Wszystkie te świecące punkty, które widać nocą, to jej suknia.
Księżyc zajmuje się siedzibą Logosa. Ma też wpływ na pływy wody i cykl życia w Arkadii.
Słońce zajmuje się właśnie Słońcem. Nie pozwala, żeby zgasło. Powiadają, że jeśli Słońce opuści siedzibę, nastanie wieczna ciemność.
Sąd jest strażnikiem Bram. Osądza świadomość, jaka do niego dociera i decyduje, jak się ma odrodzić, a następnie przepuszcza przez odpowiednią bramę.
Ostatni powstał Świat. Zamieszkuje on najwyższe góry, których żadna istota nie jest w stanie dostrzec za życia. Świat pilnuje harmonii między wszystkimi aspektami życia. I sprawuje pieczę nad resztą bogów. Podlega jedynie braciom i Logosowi.

Ojciec wszechrzeczy, widząc wszystkie te zmiany, stwierdził, że może w końcu odpocząć. Ułożył się więc do snu w samym środku księżyca, gdzie Księżyc czuwa nad nim.

To był złoty wiek Arkadii. Na świecie panował spokój.
Skąd więc wzięły się wszystkie te potwory?
Otóż pozostałości energii, jakiej Logos użył w próbie stworzenia życia na poprzednich planetach, zaczęły się kumulować, aż powstał niekształtny byt. Potrzebował on jednak kilku tysiącleci, żeby uporządkować poszarpane świadomości w jedną własną. Nazwał siebie Meon, ponieważ nie powinien był zaistnieć.
Przybył on do Arkadii, którą władało trzech braci. Zażądał własnego kontynentu, jednak spotkał się z odmową. Wpadł w szał. Siłą przejął najmniejszy kontynent, wypędzając z niego Aspiro i jego twory. Posiadał potężną, destruktywną moc, nad którą nie potrafił w pełni zapanować.
Meon spróbował stworzyć własny lud, jednak wyszły mu szkaradne stwory. Każda próba kończyła się podobnie. Powstały dziesiątki przedziwnych istot, które przedostawszy się na inne kontynenty, siały grozę. Czwarty brat, jak siebie ochrzcił, porwał więc kilku synów Numusa, uważając je za idealne do swego celu. Napoił ich własną krwią, obdarowując wiecznym życiem, niebywałą siłą, szybkością i wyostrzeniem zmysłów. Tak powstały dzieci Meona.
Aspiro, uszedłszy z kontynentu, połączył siły z Numusem i Physisem. Trzech braci wystąpiło przeciw najpotężniejszemu, czwartemu. Widząc to, dzieci Meona zwróciły się przeciwko ojcu.
Nastąpiła długa wojna, podczas której przelano wiele krwi, nie tylko ludzkiej.
Meon widząc, że niedługo zostanie pokonany, przeklął swoich synów straszliwą klątwą. Od tej pory, aby istnieć, dzieci Meona musiały pożywiać się krwią tworów innych braci. Wampiry, bo tak ich nazwano, dodatkowo były wrażliwe na ogień i słońce.
Trzech braci w końcu pokonało i zapieczętowało czwartego, jednak zniszczenia, jakich dokonali, nie mieli sił cofnąć. Najmniejszy kontynent zamieszkiwały teraz potworne kreatury, efekt nieudanych prób Meona. Ziemia była zniszczona, a kopalnie krasnoludów zalane lawą. Wcześniejsza siedziba Aspiro, wielka góra pośrodku wyspy, zmieniła się w dymiący wulkan.
Bracia, zbyt zmęczeni długą walką, udali się na Księżyc, gdzie ułożyli się przy ojcu i zasnęli. Trzech bogów śpi po dziś dzień. Krążą jednak legendy, że kiedy się zbudzą, wrócą na ziemię i nastanie złoty wiek.
Inni twierdzą, że kiedy trójka braci powróci, powróci też czwarty brat. Rozpęta się wtedy straszliwa wojna, która zakończy istnienie Arkadii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz zostanie udostępniony po weryfikacji antyspamowej.