Na początku była
wieczność. Niczym niezachwiana, trwająca w niezmierzonej
przestrzeni. Naukowcy nie są pewni, jak do tego doszło, ale w
pewnym momencie coś w nią ugodziło i czas zaczął się wylewać.
Wraz z momentem,
kiedy wieczność została zdegradowana, obudziła się pierwsza
świadomość – Logos. Nie posiadał on ciała, jednak wiedział,
że istnieje, bo jak może nie istnieć, skoro myśli?
Rozejrzał się
dokoła, szukając czegokolwiek, jednak niczego nie znalazł. Czuł
się źle w otaczającej go nicości, więc postanowił ją zmienić.
Wiele czasu upłynęło, zanim nauczył się tworzyć z rozrzuconych
w przestrzeni cząsteczek. Z początku były to nic niewarte, marne
planety i gwiazdy. Szybko odkrył, że może działać na mniejszą
skalę, więc przeniósł się na najmłodszy z tworów.
Był dumny, ale też
zmęczony. Spróbował stworzyć wodę i lądy, jednak ogrom jego
mocy rozsadził planetę. Zasmucony spróbował z kolejną i jeszcze
jedną, jednak szybko się okazało, że to nie takie proste.
Długo rozmyślał,
jednak zawsze dochodził do tego samego wniosku. Jeśli on nie może
czegoś stworzyć, niech ktoś dokona tego za niego.
Przeniósł się w
stronę planety z jednym księżycem, z którego postanowił zrobić
swoją siedzibę. Na Arkadii, jak nazwał planetę, nie było
niczego, poza roztopioną ziemią.
Pierwszego, którego
powołał do życia, nazwał Numus, jako że był odbiciem
świadomości, ale mógł posiadać materialną formę. Logos nakazał
synowi, ażeby ten stworzył trzy kontynenty.
Później powołał
do życia drugiego, któremu nadał imię Physis, a zadaniem jego
było stworzenie możliwości istnienia innych, bardziej
materialnych, słabszych istot. Syn spełnił życzenie ojca i
osiedlił się na mniejszym kontynencie, otoczonym teraz wodą.
Jednak to nie było
jeszcze to, o czym marzył Logos, powołał więc trzeciego syna,
ażeby ten użyźnił gleby i tchnął w nie życie. Nazwał go
Aspiro. Najmłodszy z braci zajął ostatni, najmniejszy kontynent.
Teraz świadomość
poleciła synom dalsze tworzenie.
Najstarszy tchnął
w świat magię, dzięki której zaczął wiać wiatr, a rzeki
płynąć. Był to cudowny dar i znacznie różnił się od magii,
którą wykorzystują magowie, bowiem była czysta, niezależna od
żywiołów.
Drugi syn stworzył
florę i wkrótce na kontynentach pojawiły się gęste lasy.
Wytyczył też pierwsze pola, na których zasiał zborze, kukurydzę,
buraki i wszystko to, co po dziś dzień uprawia się na roli.
Dopiero trzeci syn
powołał pierwsze istoty. Lasy zamieszkały teraz przedstawiciele
ptaków, ssaków, gadów i wszelkie robactwo.
Jednak bracia nie
przewidzieli czegoś. Magia, która hulała po całej Arkadii,
wspomagała słabe twory, ale jednocześnie je zmieniała. To właśnie
w ten sposób powstały magiczne istoty. Sylfy, driady, gobliny,
salamandry i cała masa innych, potężnych i słabych stworzeń.
Kiedy magiczna
burza się skończyła, Numus zebrał resztki magii i rozdzielił je
po równo między ich troje. Był to potężny dar, który umożliwił
im stworzenie nowych, jeszcze wspanialszych istot.
Physis wyrzeźbił
kształt na swoje podobieństwo w drewnie. Była to piękna istota o
szczupłej sylwetce, z ostro zakończonymi uszami. Podarował jej
część magii, powołując do życia. Istota była zwinna i
doskonale radziła sobie w świecie. Wkrótce dołączyły do niej
inne, jej podobne istoty. Tak powstały elfy. Dzieci przyrody.
Widząc, czego
dokonał brat, Aspiro obciosał głaz i tchnął w niego życie.
Istota była niska, grubokoścista, jednak posiadała siłę i
wewnętrzny ogień. Pomogła ojcu wyciosywać braci i niedługo
podziemia zamieszkały krasnoludy.
Numus długo się
zastanawiał, jakiego materiału powinien żyć. Zdecydował się na
glinę. Ulepił z niej istotę na swoje podobieństwo i obdarował
magią. Istota nie była ani mądra, ani silna, jednak, dzięki
własnym staraniom, mogła osiągnąć te i wiele innych atrybutów.
Tak narodził się pierwszy człowiek. Wkrótce ludzie byli na całym
kontynencie najstarszego brata. Uprawiali ziemię, budowali domy.
Panował spokój.
Bracia byli
zadowoleni ze swojego dzieła i nie chcieli, żeby cokolwiek
zniszczyło ich ciężką pracę. Wspólnie powołali do życia
dwadzieścia dwie istoty, którym powierzyli pieczę nad Arkadią.
Pierwszy był
Głupiec. Nazwano to tak, bowiem mimo boskiej mocy, wpadał w coraz
to nowe kłopoty, z których niejednokrotnie bracia musieli go
wyciągać. Jednak Głupiec nigdy się nie poddawał, trwał, dążył
do pomagania słabym istotom, jakimi były dzieci trzech braci.
Kolejnym był Mag,
któremu powierzono pieczę nad źródłami magii i opiekę nad
młodymi adeptami sztuki, która coraz bardziej się rozwijała.
Cesarzowa wzięła
pod opiekę wszelką roślinność, a jej małżonek, Cesarz, nad
zwierzętami.
Arcykapłanka wraz
z Arcykapłanem zajęli się duchowym aspektem życia, pomagając
pozbawionym cielesności świadomościom, zwanymi też duszami,
odnaleźć spokój.
Kochankowie
czuwali, żeby miłości towarzyszyła namiętność.
Rydwan objął
pieczę nad upływem czasu. Zaprowadził dzień i noc, podczas której
wszyscy mogą odpocząć.
Sprawiedliwość
pomaga podejmować właściwe decyzje. Podszeptuje istotom, co jest
dobre, a co złe. Pomaga jej w tym Umiarkowanie.
Moc pilnuje, żeby
na ziemi nigdy nie zabrakło życia.
Pustelnik krąży
pośród wszelkiego stworzenia w przebraniu. Służy radą każdemu,
kogo napotka na swej drodze, jednak nigdy nie zatrzymuje się na
długo. Zdawałoby się, że zazdrości starszym tworom braci, jednak
tak nie jest. Usiłuje po prostu dotrzeć do jak największej ich
ilości, pomóc wszystkim.
Koło Fortuny
ukazuje, że życie może się potoczyć różnie. Pojawia się pod
postacią czterech ludzi, z których jeden ma niesamowite szczęście,
drugi niesamowitego pecha, a od dwóch pozostałych właśnie obrócił
się los. Dzień w dzień ich los się zmienia.
Wisielec ostrzega
przed niebezpieczeństwami. Powiadają, że kto go zobaczy, będzie
musiał poświęcić coś dla większego dobra.
Śmierć wcale nie
oznacza końca istnienia. Mówi nam, że czas na zmiany, jednak
wszyscy się jej boją, bo czasami zabiera świadomość, jeśli
stwierdzi, że nadszedł czas danej istoty.
Diabeł jest
nikczemny i podstępny. Nikt nie wie, dlaczego bracia go stworzyli,
bowiem ciągle namawia do złego. Są teorie, jakoby był
odzwierciedleniem mrocznego aspektu bogów.
Wieża – twarda i
niezłomna. Upiera się zawsze przy swoim stanowisku. Obserwuje
wszystko i wszystkich, dzięki czemu zawsze jest doskonale
poinformowana. Opiekuje się niezłomnymi, odważnymi osobami.
Gwiazda jest
opiekunką nieboskłonu. Wszystkie te świecące punkty, które widać
nocą, to jej suknia.
Księżyc zajmuje
się siedzibą Logosa. Ma też wpływ na pływy wody i cykl życia w
Arkadii.
Słońce zajmuje
się właśnie Słońcem. Nie pozwala, żeby zgasło. Powiadają, że
jeśli Słońce opuści siedzibę, nastanie wieczna ciemność.
Sąd jest
strażnikiem Bram. Osądza świadomość, jaka do niego dociera i
decyduje, jak się ma odrodzić, a następnie przepuszcza przez
odpowiednią bramę.
Ostatni powstał
Świat. Zamieszkuje on najwyższe góry, których żadna istota nie
jest w stanie dostrzec za życia. Świat pilnuje harmonii między
wszystkimi aspektami życia. I sprawuje pieczę nad resztą bogów.
Podlega jedynie braciom i Logosowi.
Ojciec
wszechrzeczy, widząc wszystkie te zmiany, stwierdził, że może w
końcu odpocząć. Ułożył się więc do snu w samym środku
księżyca, gdzie Księżyc czuwa nad nim.
To był złoty wiek
Arkadii. Na świecie panował spokój.
Skąd więc wzięły
się wszystkie te potwory?
Otóż pozostałości
energii, jakiej Logos użył w próbie stworzenia życia na
poprzednich planetach, zaczęły się kumulować, aż powstał
niekształtny byt. Potrzebował on jednak kilku tysiącleci, żeby
uporządkować poszarpane świadomości w jedną własną. Nazwał
siebie Meon, ponieważ nie powinien był zaistnieć.
Przybył on do
Arkadii, którą władało trzech braci. Zażądał własnego
kontynentu, jednak spotkał się z odmową. Wpadł w szał. Siłą
przejął najmniejszy kontynent, wypędzając z niego Aspiro i jego
twory. Posiadał potężną, destruktywną moc, nad którą nie
potrafił w pełni zapanować.
Meon spróbował
stworzyć własny lud, jednak wyszły mu szkaradne stwory. Każda
próba kończyła się podobnie. Powstały dziesiątki przedziwnych
istot, które przedostawszy się na inne kontynenty, siały grozę.
Czwarty brat, jak siebie ochrzcił, porwał więc kilku synów
Numusa, uważając je za idealne do swego celu. Napoił ich własną
krwią, obdarowując wiecznym życiem, niebywałą siłą, szybkością
i wyostrzeniem zmysłów. Tak powstały dzieci Meona.
Aspiro, uszedłszy
z kontynentu, połączył siły z Numusem i Physisem. Trzech braci
wystąpiło przeciw najpotężniejszemu, czwartemu. Widząc to,
dzieci Meona zwróciły się przeciwko ojcu.
Nastąpiła długa
wojna, podczas której przelano wiele krwi, nie tylko ludzkiej.
Meon widząc, że
niedługo zostanie pokonany, przeklął swoich synów straszliwą
klątwą. Od tej pory, aby istnieć, dzieci Meona musiały pożywiać
się krwią tworów innych braci. Wampiry, bo tak ich nazwano,
dodatkowo były wrażliwe na ogień i słońce.
Trzech braci w
końcu pokonało i zapieczętowało czwartego, jednak zniszczenia,
jakich dokonali, nie mieli sił cofnąć. Najmniejszy kontynent
zamieszkiwały teraz potworne kreatury, efekt nieudanych prób Meona.
Ziemia była zniszczona, a kopalnie krasnoludów zalane lawą.
Wcześniejsza siedziba Aspiro, wielka góra pośrodku wyspy, zmieniła
się w dymiący wulkan.
Bracia, zbyt
zmęczeni długą walką, udali się na Księżyc, gdzie ułożyli
się przy ojcu i zasnęli. Trzech bogów śpi po dziś dzień. Krążą
jednak legendy, że kiedy się zbudzą, wrócą na ziemię i nastanie
złoty wiek.
Inni twierdzą, że
kiedy trójka braci powróci, powróci też czwarty brat. Rozpęta
się wtedy straszliwa wojna, która zakończy istnienie Arkadii.